tel. 67 215 37 17
Perkusja to zestaw instrumentów, bez brzmienia których ciężko wyobrazić sobie nie tylko współczesną muzykę rozrywkową, ale też całą historię muzyki. Bębny, czy perkusjonalia są bowiem z nami od niepamiętnych czasów i stanowiły pierwszy rodzaj instrumentów, jaki stworzyła ludzkość. W poniższym artykule opowiemy trochę o samej perkusji, jej historii, czy nowoczesnych alternatywach. Nie zabraknie też porad dla początkujących perkusistów, czy odniesień do legend tego instrumentu.
Na początek powiedzmy sobie o tym, czym właściwie jest perkusja. Słowo to ma w nomenklaturze muzycznej dwa znaczenia. Pierwszym z nich jest nazwa grupy instrumentów perkusyjnych, do których należą zarówno takie o sprecyzowanej, jak i niesprecyzowanej wysokości dźwięku.
Drugim zaś, zdecydowanie częściej używanym znaczeniem, jest po prostu krótsze określenie zestawu perkusyjnego, a więc zbioru instrumentów, na których w trakcie koncertu, czy nagrania muzyki rozrywkowej gra perkusista.
Podstawowa perkusja, z której korzysta np. perkusista rockowy, zwykle składa się z bębna wielkiego (zwanego centralą), werbla, tomów (w tym floor toma), hi-hatu i talerzy.
Na centrali gra się przy pomocy tzw. stopy, czyli mechanizmu składającego się z pedału i bijaka, dzięki którym centralę można obsługiwać bez pomocy rąk.
Werbel, wraz z bębnem basowym (bo i w ten sposób można określać centralę) odpowiadają zwykle za rytm. Sam instrument ten jest niewielkim bębnem, którego bardzo charakterystyczną cechą są sprężyny rozciągnięte w jego dolnej części, którym to werbel zawdzięcza swoją charakterystyczną barwę. Na bębnie tym można grać przy pomocy drewnianych pałek, miotełek, rózg, bądź malletów, czyli pałek z filcowym wykończeniem. Nic oczywiście nie stoi na przeszkodzie, żeby grać na nim także dłońmi, ten zabieg spotyka się jednak niezwykle rzadko.
Ostatnimi rodzajami bębnów, które składają się na podstawowy zestaw perkusyjny, są tomy. Zwykle dwa mniejsze z nich są ustawione obok siebie, na specjalnym uchwycie nad centralą. Trzeci, czyli floor tom, jest nieco większy i posiada własne nogi, dzięki którym można postawić go bezpośrednio na podłodze (stąd jego nazwa). Tomy służą do grania przejść (stąd często nazywa się je „przejściówkami”) oraz ubarwiania aranżacji.
Hi-hat to dwa ustawione blisko siebie talerze zamocowane na specjalnym mechanizmie, dzięki któremu można przy pomocy nogi sterować ich odległością od siebie. Hi-hat to bardzo wszechstronne urządzenie, gdyż można na nim wygrywać proste „cykające” partie, korzystając z mechanizmu nożnego, czy bardziej złożone, selektywne fragmenty przy pomocy pałek, kiedy instrument jest zamknięty, czyli talerze się ciasno stykają. Na hi-hacie można też zrobić naprawdę sporo hałasu, grając na nim pałkami, kiedy jest lekko, lub zupełnie otwarty.
Pozostałe talerze perkusyjne w podstawowym zestawie to ride i crash. Pierwszy z nich służy do grania delikatnych, selektywnych dźwięków, które potrafią napędzić utwór, bądź sprawić, że grany rytm będzie znacznie bardziej swingujący. Crash z kolei może być uderzany bardzo mocno (co jest charakterystyczne dla muzyki metalowej i hard rockowej). Przy pomocy pałek filcowych można na nim grać także pięknie brzmiące wprowadzenia do kolejnych części utworu.
Jak wspominaliśmy na początku, instrumenty perkusyjne są z nami od niepamiętnych czasów. Proste rytmy, wybijane na patykach. Pierwsze bębny, służące do odprawiania rytuałów, nadające rytm i tempo podczas tańców plemiennych są z nami od tysięcy lat.
Tym bardziej ciekawym jest, jak długo trzeba było czekać, żeby instrumenty perkusyjne wyszły ze sfery plemiennych narzędzi i stały się pełnoprawnymi częściami muzyki słuchanej przez ludzi na całym świecie.
Co najmniej do XIX wieku jedynymi elementami perkusji, występującymi w muzyce artystycznej, były kotły używane w orkiestrze symfonicznej. Około 500 lat wcześniej zaczęto używać werbli do nadawania sygnałów militarnych i to właśnie z armii instrumenty perkusyjne zaczęły przenikać najpierw do muzyki symfonicznej, a następnie także rozrywkowej.
Początek samej perkusji jako pełnoprawnego instrumentu wykorzystywanego w muzyce rozrywkowej i jazzowej to przełom XIX i XX wieku. Wtedy to powstały pierwsze stopy (wcześniej kopano w bęben leżący na ziemi) i pierwsze statywy pod werbel (który do tej pory był np. kładziony na krzesełku).
W latach 20 XX wieku wymyślono sposób, dzięki któremu można było grać na talerzach przy użyciu nogi, a który następnie wyewoluował w hi-hat, jaki znamy dzisiaj.
Za osobę, która miała największy wpływ na rozwój perkusji, uważa się Gene’a Krupę, amerykańskiego jazzowego perkusistę polskiego pochodzenia. Specjalnie dla niego wprowadzono większe hi-haty, czy talerze perkusyjne, po to, żeby mogły pełnić znacznie ważniejszą funkcję w aranżacjach.
Przede wszystkim jednak to właśnie na jego (i jego ojca) zamówienie firma Slingerland (produkująca do tej pory zupełnie inne instrumenty, takie jak banjo) stworzyła pierwszy w historii nowoczesny zestaw perkusyjny Slingerland Radio King. Wszystko to działo się w latach 30 XX wieku.
W kolejnych okresach tworzono mniejsze zestawy, pasujące np. do grania zdobywającego rzesze fanów bebopu w mniejszych salach, pełne rockowe perkusje, rozwijano również technologie wytwarzania naciągów, czy talerzy. Nowoczesne perkusje nie różnią się jednak szczególnie od tych, które znamy od 90 lat.
Na najbardziej podstawowym poziomie perkusje dzielą się na dwa rodzaje — akustyczne i elektroniczne.
Zacznijmy od tych drugich. Są one tak naprawdę zespołem padów, który wykrywają uderzenie, jego siłę, a także w przypadku droższych rozwiązań dokładne miejsce uderzenia. Następnie generowany jest kod MIDI, zapisujący wymienione wyżej informacje, który może być wysłany do komputera w celu dalszego przetworzenia.
Równolegle jest on też wykorzystywany do wygenerowania dźwięku w samej perkusji (wykorzystywane są do tego zapisane w pamięci urządzenia próbki akustycznych bądź syntetycznych instrumentów). Dźwięk ten może być następnie wysłany na słuchawki lub do wyjścia typu jack albo XLR i dalej przekazany do konsolety mikserskiej, lub wzmacniacza.
Perkusja elektroniczna czy też cyfrowa ma jedną zasadniczą zaletę. Nie generuje hałasu podczas grania, można grać na nim w słuchawkach w sposób praktycznie nieprzeszkadzający innym domownikom, czy sąsiadom.
Podstawowy zestaw akustyczny opisaliśmy już na początku tego artykułu. Może być on oczywiście rozbudowywany o takie rzeczy jak dodatkowy werbel, inne talerze, krowi dzwonek, czy innego rodzaju przeszkadzajki. Wszystko zależy tutaj od gatunku granej muzyki oraz preferencji i umiejętności samego perkusisty.
Perkusja akustyczna jest instrumentem niezwykle głośnym, przez co nie nadaje się do ćwiczeń i grania w wielu miejscach. Brzmi ona zwykle lepiej od swojego elektronicznego odpowiednika, jest też tańsza (pomijając najdroższe zestawy). Przegrywa jednak ze swoim elektronicznym odpowiednikiem, jeśli chodzi o łatwość transportu, czy nagrania.
Pierwszym pytaniem, jakie należy sobie zadać podczas wyboru perkusji, jest to, czy chcemy się wiązać z tym instrumentem, czy też chcielibyśmy tylko spróbować grania na nim. Jeśli odpowiedź druga jest tą poprawną, warto wybrać sobie zestaw po prostu tani. Perkusja ma pewną przewagę nad innymi instrumentami, z których korzysta się w muzyce rozrywkowej — można ją wymieniać krok po kroku.
Jeśli zaczniemy od taniego zestawu i spodoba nam się granie, możemy zacząć np. od wymiany werbla na lepszy, a później sukcesywnie dokupować kolejne elementy. Jeśli z kolei odkryjemy, że nie jest to instrument dla nas, nie stracimy dużo pieniędzy, a na rynku wciąż nie brakuje chętnych, żeby takie zestawy odkupić.
Druga sprawa to warunki lokalowe. Granie na perkusji akustycznej jest praktycznie niemożliwe, jeśli mieszkamy np. w bloku. W takim przypadku możliwe są dwa rozwiązania — wynajem niewielkiej dodatkowej powierzchni, w której moglibyśmy ćwiczyć na swoim instrumencie i go tam magazynować, lub kupno perkusji elektronicznej.
Kolejna kwestia to gatunek muzyki, który chcemy grać. Oczywiście, zawsze warto postawić sobie za punkt wyjścia standardowy zestaw, który opisywaliśmy wcześniej, na rynku można znaleźć jednak wręcz nieskończoną ilość modeli poszczególnych bębnów, czy talerzy. Jedne służą do bardziej rockowego, mocnego grania, inne z kolei dużo lepiej sprawdzą się w muzyce jazzowej, folkowej, czy akustycznej.
Jeszcze inna sprawa, dotycząca bardziej zaawansowanych odbiorców, to dopasowanie ilości instrumentów składających się na perkusję do poziomu gry. Zwykle do opanowania podstaw wybiera się klasyczny zestaw, jeśli jednak gramy już od jakiegoś czasu, możemy pokusić się o dodatkowe talerze, tomy, oraz przeszkadzajki, takie jak shaker, tamburyn, czy guiro.
Perkusja to nieodłączny element muzyki rozrywkowej, czy orkiestrowej. Ma ona trzy główne zastosowania.
Po pierwsze służy do wyznaczania i trzymania rytmu i tempa. Te dwa aspekty są kluczowe i to właśnie zmiany w ich ramach są najbardziej zauważalne przez odbiorców. Muzycy mawiają nawet, że można podczas odgrywania utworu popełnić sporo błędów dźwiękowych i nikt tego nie zauważy, wystarczy jednak jedno zawahanie rytmiczne, a odbiorcy bez problemu od razu to zarejestrują. Dlatego właśnie potrzeba w zespołach kogoś, kto będzie swoistym strażnikiem tempa i rytmu.
Po drugie, perkusja służy do zwiększania dynamiki utworu, czyli sprawia, że najgłośniejsze dźwięki będą jeszcze głośniejsze, a przez to najcichsze będą wydawać się jeszcze cichsze. Dynamika utworów jest tym, co odróżnia często amatorskie aranżacje od tych profesjonalnych, a perkusista grający z dużym tzw. feelingiem jest w stanie wpłynąć na nią w największym stopniu ze wszystkich instrumentalistów.
Po trzecie, perkusja służy do ubogacania aranżacji utworu. Jeśli poza trzymaniem rytmu perkusista będzie w stanie dodać niekoniecznie rytmiczne dźwięki, które idealnie komponują się z tym, co grają inne instrumenty, bądź też przełamują to w ciekawy sposób, okaże się, że perkusja może mieć o wiele szersze zastosowanie, niż się na pierwszy rzut oka wydaje.
Jeśli kupiliśmy już swoje wymarzone bębny i palimy się do rozpoczęcia nauki, warto pamiętać o kilku rzeczach.
Po pierwsze, podobnie jak w przypadku nauki każdej złożonej umiejętności, nastawmy się na to, że to nie będzie sprint, ale maraton. Samo opanowanie totalnych podstaw może potrwać kilka tygodni, a nawet miesięcy. Słynni perkusiści powtarzają, że nauka gry na ich instrumencie trwa przez całe życie.
Po drugie, zacznij od fundamentalnych, najprostszych rzeczy. To opanowanie właśnie ich na dobrym poziomie sprawi, że uczenie się kolejnych rzeczy będzie zdecydowanie łatwiejsze i szybsze. Zacznij więc od nauki poprawnego chwytu pałek i postawy podczas grania. Następnie przyjdzie czas na żmudną pracę z werblem lub padem perkusyjnym, a dopiero po opanowaniu tego warto pójść dalej.
Po trzecie, metronom jest najważniejszy. Nie ma nic gorszego od perkusisty, który nie trzyma rytmu i tempa. Ćwiczenia z metronomem będą Ci towarzyszyć przez cały okres Twojego grania na perkusji, warto więc zaprzyjaźnić się z nim już na samym początku.
Podstawą gry na perkusji jest technika werblowa, w której w zależności od kąta obrotu w różnym stopniu perkusista wykorzystuje przedramię, nadgarstek i palce.
Ze względu na przeniesienie ciężaru pałki na bardziej czułe i zwinne palce pozycja francuska jest chwytem przydatnym podczas grania w dynamice piano albo wtedy, gdy szczególnie liczą się precyzja i subtelna artykulacja. Dłonie należy ułożyć wewnętrzną stroną względem siebie, a kciuki zwrócić ku górze.
Środek ciężkości pałeczki i punkt podparcia powinny znaleźć się między kciukiem a palcem wskazującym. Duże znaczenie mają trzeci, czwarty i piąty palec. Zmiana kąta ułożenia dłoni skutkuje tym, że łokcie oraz końce pałek skierowane są nieco do środka. To umożliwia skuteczne wykorzystanie szybkości zwinnych palców kosztem siły uderzenia.
Polega na ułożeniu dłoni pod kątem 90 stopni względem membrany z punktem podparcia pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym. Jest wykorzystywana w graniu rockowym i marszowym. Kciuki prawej i lewej ręki są skierowane ku sobie, a palce trzeci, czwarty i piąty w stronę membrany. Chwyt pozwala wykonać dużo silniejsze uderzenia z nadgarstka, przedramienia lub ramion. Wadą pozycji niemieckiej jest utrudniona praca palców – ruch pałki będzie zachodził w poziomie.
Łączy pozycję niemiecką i francuską. Dłonie nad werblem ułożone są pod kątem 45 stopni. Chwyt powstał, by poprawić wygodę perkusisty oraz wykorzystać siłę nadgarstków i ramion, jednocześnie zachowując szybkość palców.
W perkusji również ważne co techniki werblowe są sposoby gry nogami.
W tej technice perkusista wykorzystuje głównie przednie mięśnie podudzia. Cała stopa spoczywa na platformie, natomiast uderzenie bijaka w naciąg to wynik naciśnięcia platformy stopą. Nie należy odrywać stopy od platformy mechanizmu pedału perkusyjnego.
To technika, w której muzyk korzysta głównie z tylnych mięśni podudzia. Śródstopie przylega do platformy pedału perkusyjnego, a pięta pozostaje nieco uniesiona. Uderzenie bijaka w naciąg wynika z podrzucenia pięty, a następnie jej opadnięcia i w wyniku tego naciśnięcia platformy. Perkusista nie powinien odrywać śródstopia od platformy, ponieważ utraci kontrolę nad mechanizmem pedału.
Generalnie jest to technika typu heel/up, jednak wykonana podwójnie. Pierwsze uderzenie następuje w dolnej części platformy pedału perkusyjnego, natomiast drugie – w górnej. Pomiędzy uderzeniami muzyk wykonuje rodzaj ślizgu śródstopia po platformie.
Tę technikę można podzielić na dwa etapy. Podobnie jak w przypadku heel/up śródstopie przylega do platformy pedału perkusyjnego. To pozycja początkowa, w której pierwsze uderzenie bijaka w naciąg wynika z uderzenia pięty w dolną część platformy pedału perkusyjnego. Po pierwszym uderzeniu stopa muzyka znajduje się w pozycji takiej samej jak w technice heel/down. Tę wykorzystujemy do drugiego etapu (drugiego uderzenia), po czym wracamy do pozycji początkowej, przez uniesienie pięty.
To technika heel/up wzbogacona o obrót stopy raz w jedną, a raz w drugą stronę. Zwykle rozpoczyna się od obrotu w lewo, po czym muzyk wraca do pozycji początkowej, przez obrócenie stopy w prawo.
Materiałem na profesjonalne talerze perkusyjne zwykle są stopy brązu (najpopularniejszy podział to tzw. B8, B12 i B20: oznaczający odpowiednio brąz – B oraz procent jego udziału w składzie chemicznym talerza). Ich tańsze odpowiedniki, nietrwałe i ubogie w barwie – przeznaczone dla perkusistów amatorów – są wytwarzane z mosiądzu.
Talerze hi-hat są sprzedawane w parach, a dolny z nich zazwyczaj jest nieco cięższy. Ich funkcja w partii perkusji polega na podtrzymywaniu motoryki utworu. Najczęściej wybieranymi hi-hatami są te o średnicy 14”, choć na ich rozpiętość oferowana na rynku waha się od 10 do 15”. Obydwa talerze należy zamontować na statywie poziomo – jeden nad drugim. W celu wydobycia dźwięku perkusista musi uderzyć bezpośrednio pałkami w talerz lub zderzyć je, naciskając stopą pedał wbudowany w statyw.
Talerze crash są używane do akcentowania wybranych miejsc w utworach. Talerze są dostępne w średnicach 14”–20” i występują w różnych grubościach w zależności od ich przeznaczenia. Mocny dźwięk, zbliżony do wystrzału, muzyk generuje, uderzając pod kątem pałką w krawędź crasha.
To mniejsze i cieńsze talerze perkusyjne, o średnicy 6–12”. Wydają krótki i wysoki dźwięk i są używane do delikatnych akcentów oraz poszerzenia możliwości brzmieniowych podstawowego zestawu talerzy muzycznych.
Zgodnie z nazwą są to talerze wywodzące się z Państwa Środka, mające oryginalny kształt i wielkość od 12” do 22”. Talerze china mają wyniesioną kopułkę i podgiętą część brzegową, co upodabnia je do talerza odwróconego do góry dnem. Nietypowy wygląd przekłada się na niepowtarzalne brzmienie. Talerz perkusyjny należy zawiesić do góry nogami w ten sposób, by szyjka pałeczki można uderzyć w brzeg wygięty ku dołowi.
Talerze ride są pojedyncze i największe ze wszystkich talerzy perkusyjnych. Ich wielkość to 18”–24”, z czego najczęściej perkusiści wybierają te o średnicy 20 lub 22”. Ride pełnią funkcję zbliżoną do talerzy hi-hat, czyli nadają muzyce motorykę. W przeciwieństwie do hit-hatu talerz ride jest jednak większy i grubszy, co wpływa na jego bardziej selektywny dźwięk. Talerze ride lub crash niekiedy są zastępowane przez talerz china.
Są to m.in.: bell, gong i plate. Mają zróżnicowany wygląd i dźwięk, dzięki czemu dostarczają szerokiej gamy egzotycznych barw, których nie można uzyskać na typowych talerzach z zestawu.
Każdy talerz perkusyjny składa się z kilku elementów, których wielkość i kształt wpływają na jego ostateczną barwę muzyczną.
Kopułka (dzwonek, główka) – to wypukła część centralna talerza muzycznego z otworem wywierconym na środku. Im jest większa, tym więcej tonów harmonicznych wydaje talerz.
Średnica – to parametr pozwalający zdefiniować wielkość talerza. Jednostką miary średnicy jest cal.
Krawędź – jest zewnętrznym pasem brzegowym talerza perkusyjnego o około calowej szerokości. W tę część crash’a uderza perkusista, który chce uzyskać mocny dźwięk podobny do wystrzału.
Profil – czyli wysokość między krawędzią a czubkiem kopułki. Im jest większa, tym dźwięk jest wyższy i uboższy w tony harmoniczne.
Waga talerza – od wagi talerza muzycznego zależy jego głośność, artykulacja i barwa. Co do zasady cieńsze talerze są cichsze, bardziej czułe na uderzenie i mają więcej tonów niskich niż talerze grubsze używane często w zestawach perkusji. Są jednak mniej trwałe.
Łuk – to część wygięta od kopułki do krawędzi. Krzywizna ma duże znaczenie w tej kwestii dźwięku i artykulacji.
Obszar ride – jest środkową częścią łuku talerza perkusyjnego, między kopułką a krawędzią. Blacha uderzona w to miejsce główką pałeczki pełni funkcję talerza ride.
Obszar crash – to część łuku najbardziej oddalona od kopułki, położona w pobliżu krawędzi blachy. Uderzona szyjką pałeczki perkusyjnej pozwala uzyskać funkcję talerza muzycznego crash.
Aby perkusja służyła nam przez długi czas, niezbędne jest dbanie o nią. Kurz, wilgoć i zabrudzenia mogą się bowiem okazać zabójcze dla naciągów, korpusów i śrub.
Najprostszym sposobem jest ochrona przeciw kurzowi w czasie, kiedy nie gramy na instrumencie. Aby to zrobić, wystarczy przykrywać perkusję płachtą pomiędzy kolejnymi sesjami grania. Poza kwestią gromadzenia się kurzu będzie to miało też pewien wpływ na ograniczenie wahań temperatury, na którą jest narażona perkusja.
Jeśli kurz i inne zabrudzenia pojawią się jednak na bębnach i talerzach, należy je w delikatny sposób usunąć. Można do tego użyć najpierw ściereczki z mikrofibry, którą usuniemy kurz, a następnie zwilżonej ściereczki, w przypadku naciągów i specjalnych preparatów do czyszczenia przeznaczonych do korpusów i talerzy.
Warto również pamiętać o odkurzaniu podłogi, na której często znajdują się odłamki pałek, czy inne zabrudzenia. Jeśli zaniedbamy tę czynność, będziemy przenosić brud z podłogi na bębny (szczególnie stopę i centralę) podczas grania.
W sekcji dotyczącej historii perkusji wspomnieliśmy krótko o pierwszym nowoczesnym zestawie, czyli Singerland Radio King, stworzonym na zamówienie Gene’a Krupy. Poniżej przedstawimy kilka innych zestawów, noszących miano kultowych, a także kilka nazwisk, które każdy szanujący się perkusista powinien znać.
Gretsch Round Badge to zestaw, który otworzył nową erę perkusji, okazało się bowiem, że można stworzyć mały, przenośny zestaw, który będzie świetnie nadawał się do grania bebopu, zdobywającego niezwykła popularność. Znacznie mniejsze gabaryty (np. centrala 20 cali, zamiast 26) sprawiły, że zestaw ten był bardzo łatwy w transporcie, a także niespecjalnie głośny, co było szczególnie ważne w przypadku niewielkich sal, w jakich grywało się tego typu muzykę. Co ciekawe, w podstawowej wersji zestaw ten składał się z centrali, floor toma i jednego toma, nie było w nim werbla.
Innym zestawem, który okazał się prawdziwym klasyki ery nowo narodzonego rocka był Ludwig Super Classic. Składał się z centrali 22”, floor toma, toma i werbla Supraphonic 400, uznawanego za najczęściej nagrywany werbel w historii. Poza świetnym brzmieniem wprowadził do muzyki też jeszcze jedną rzecz — w czasach gdy rodziły się pierwsze supergwiazdy, przenikające poza świat muzyki, i wygląd stawał się coraz ważniejszy, ten zestaw wyglądał po prostu świetnie.
W połowie lat 70 powstał inny kultowy zestaw Yamaha YD9000, nazywany też Recording Custom. Firma, wypuszczając go na rynek, po raz pierwszy w historii oparła swój marketing na tym, z jakiego drewna został zbudowany ten zestaw (w tym przypadku z brzozy, którą firma określała w przekazie „drewnem do nagrań”). Był to ostatni krok milowy w produkcji bębnów akustycznych i do tej pory bardzo często można spotkać ten zestaw na scenie, czy w studiu nagraniowym.
Simmons SDSV to coś kompletnie innego od opisywanych do tej pory zestawów, była to bowiem pierwsza wykorzystywana na dużą skalę perkusja elektroniczna. Sprzęt ten stał się symbolem muzyki lat 80, a jego brzmienie nadal uchodzi za niepodrabialne.
Jak już wcześniej wspominaliśmy za perkusistę, który wniósł największy wkład w rozwój tego instrumentu, uznaje się Gene’a Krupę. Obracał się w muzyce jazzowej, kładł też podwaliny pod swing. Był liderem własnego big-bandu, a także współpracował m.in. z legendarnym Bennym Goodmanem.
Jeśli zaś chodzi o najwybitniejszych perkusistów w historii, sprawa nie jest prosta, jednak w czołówce wszystkich zestawień znajdują się trzy nazwiska: Ginger Baker, Keith Moon i John Bonham.
Pierwszy z nich należał do pierwszego w historii „power trio” Cream, które współtworzył z Jackiem Bruce’em i Erickiem Claptonem. Mimo że był perkusistą jazzowym, doskonale odnajdował się w różnych odmianach muzyki rockowej.
Keith Moon, czyli perkusista The Who, wniósł perkusję na nowy poziom i sprawił, że była ona nie tylko narzędziem do trzymania rytmu, ale pełnoprawnym zespołowym instrumentem. Jego szalony sposób bycia i niekończące się wyskoki sprawiły, że stał się inspiracją do powstania postaci Zwierzaka znanego z Muppetów. Zmarł w wyniku przedawkowania narkotyków w wieku zaledwie 31 lat.
John Bohnam z kolei, swoimi partiami na pierwszej płycie Led Zeppelin sprawił, że przed bębniarzami roztoczył się nowy muzyczny krajobraz. Jego styl gry, niesamowite umiejętności i niespotykany feeling sprawiły, że stał się on muzycznym wzorem dla praktycznie każdego perkusisty grającego w klimacie rockowym.
Zostało już wspomniane, że sam kształt klasycznego akustycznego zestawu, z którego korzysta na co dzień zdecydowana większość perkusistów, nie zmienił się od kilkudziesięciu lat. Ciągle jednak są osoby pracujące nad innowacjami w świecie bębnów i co jakiś czas do szerszego grona dochodzi informacja o kolejnych futurystycznych projektach. Na koniec tego artykułu pokażemy trzy ciekawe prototypy, które zostały zaprezentowane szerszej publiczności w ostatnim czasie.
”The Collector” Future Drum Kit
Koncepcja przedstawiona przez Liu Tianchena, która zdobyła Red Dot Design Concept Award w roku 2021. Została ona wymyślona jako perkusja elektroniczna zamknięta w nowoczesnej bryle, składającej się ze składanej ramy i umieszczonych na niej padów, oraz pedałów. Wyróżnia się zdecydowanie swoim designem, idealnie pasującym do nowoczesnych, minimalistycznych, lśniących, monochromatycznych wnętrz, a także tym, że wszystkie pady (zarówno odpowiadające za bębny, jak i te od blach) wyglądają tak samo.
Jak grać na perkusji bez użycia bębnów i blach? Właśnie przy pomocy Arodrums Air Drumming System! Zestaw ten składa się z kamery połączonej z urządzeniem wysyłającym impulsy świetlne, specjalnych pałek ze srebrnymi kulami odbijającymi światło i nakładek na buty.
Podczas gry pierścień znajdujący się na kamerze wysyła światło, które następnie jest odbijane przez pałki i nakładki, po czym zostaje zarejestrowane przez szybką kamerę. Dzięki temu oprogramowanie wie, jaki ruch został wykonany, w jakim miejscu i kiedy można uznać go za uderzenie w tom, a kiedy w werbel, czy talerz.
Na koniec próba zmiany status quo, jeśli chodzi o rozwiązania akustyczne. Prototyp ten rozmieszcza akustyczne instrumenty perkusyjne na specjalnej klatce, przypominającej wielką kulę dla chomika. Perkusista wchodzi do środka i gra na instrumentach na stojąco. Powoduje to, że wygląda to niesamowicie widowiskowo. Trudno jednak uznać, żeby tego typu instrument mógł rzeczywiście wejść do powszechnego użytku — ciężko sobie wyobrazić wygodne granie na perkusji bez możliwości używania obu nóg, które jest możliwe tylko, kiedy gra się na siedząco.